Polka prowadzi fryzjerski biznes w Holandii.
- Wioleta Kawczyńska – właścicielka Glamour Hair Salon & Academy w Almere.
- Pochodzi z Zabrza, w Holandii mieszka od 2011 roku.
- Używa eFaktura.nl od 2020 roku.
Od dwunastu lat mieszka w Holandii. Przyjechała na chwilę, została na długo, a może na zawsze.
Poznajcie Wiolę, właścicielkę salonu fryzjerskiego Glamour Hair w Almere, przedsiębiorczą kobietę ZZP, której firmową administrację wspiera eFaktura.nl.
Pół roku i wracamy.
– Od początku wiedziałaś, że przejeżdżając do Holandii zostaniesz tu na wiele lat?
Nie, w życiu! Miałam 23 lata, pracowałam wcześniej jako fryzjerka, ale nie miałam do tego zapału więc chciałam zmiany. Razem z chłopakiem postanowiliśmy wyjechać na pół roku – dorobić, pospłacać długi i wrócić.
– Bardzo często emigracja zaczyna się niepozornie, od wyjazdu na chwilę. Co się stało, że zostaliście?
Zaczęłam od branży ogrodniczej – praca przy tulipanach, piwoniach, storczykach. Warunki często były trudne, szczególnie przy tulipanach, których produkcja odbywa się na wodzie – uwierz, nic przyjemnego.
Dostaliśmy kolejny kontrakt, potem następny. Łatwiej było zarobić konkretne pieniądze, dlatego odwlekaliśmy powrót do Polski.
Do tego wynajmowaliśmy wtedy dom w sześć osób, każdy dorosły ze swoimi przyzwyczajenia więc wiadomo – zdarzały się konflikty. Mimo to z pierwszą ekipą traktowaliśmy się jak rodzina. Jedliśmy wspólne obiady, przygotowywaliśmy razem święta – do tej pory mamy ze sobą kontakt.
Potem udało nam się kupić dom w Almere, po drodze wzięliśmy ślub i urodził się nasz syn Antek. Nawet nie wiem kiedy nasze życie ułożyło się w Holandii.
Lekcja 1. Nie uciekaj od przeznaczenia.
– Wspomniałaś, że pracując w Polsce fryzjerstwo nie było spełnieniem Twoich marzeń. Co się zmieniło, że dzisiaj z sukcesem prowadzisz salon? Kiedy zrozumiałaś, że to Twoja droga?
Śmieję się, że to samo przyszło do mnie. Zaraz po szkole fryzjerskiej pracowałam w różnych salonach, ale wtedy nie wiedziałam po co to robię, nie rozumiałam tego zawodu. Dlatego cieszyłam się, że wyjadę i w Holandii zacznę coś nowego.
– Na jak długo odcięłaś się od fryzjerstwa?
W sumie miałam przerwę przez półtora roku, ale temat i tak wracał to do mnie, jak bumerang. W rozmowach z poznanymi ludźmi prędzej, czy później okazywało się, jaki mam zawód. Co chwilę ktoś prosił, o cięcie, czy kolor i tak od klienta do klienta, nagle okazało się, że oprócz normalnego etatu mam dodatkową pracę.
Mój numer telefonu szybko się rozchodził, więc wracałam ze szklarni o 18, jadłam i leciałam dalej z nożyczkami. Wracałam padnięta o 23 i tak w kółko przez cztery lata.
– Musiałaś być wtedy bardzo zmęczona…
Tak i ostatecznie przypłaciłam to własnym zdrowiem, skończyło się na dłuższym zwolnieniu lekarskim. Pierwszy raz wtedy pomyślałam, żeby zająć się tylko fryzjerstwem, już na poważnie.
Samodzielna praca dawała mi dużo satysfakcji. Wiedziałam już, że mam pasję do fryzjerstwa, nie mogę i nie chcę od tego uciec.
Wtedy też zaszłam w ciążę więc wstrzymałam się z firmą i oficjalnie założyłam Glamour Hair kiedy mój syn miał rok.
O świadczeniu ZEZ dla przedsiębiorczych matek piszemy TU.
Na początku przystosowałam jeden pokój w naszym domu na swój mini salon i tam przyjmowałam klientów. Był u nas ruch, jak na dworcu – ciągle ktoś się kręcił, do późnego wieczora. Wtedy myślałam, że żeby firma dobrze działała muszę dużo pracować. Więc przez kolejne cztery lata pracowałam po 12 godzin, 6 dni w tygodniu.
Lekcja 2. Nie pracuj za dużo, nie zarabiaj za mało.
– Czyli od początku Twoje usługi cieszyły się popularnością, a to wydaje się być prostą drogą do sukcesu, tak było?
Właśnie nie! Jak patrzę na to z dystansu to jestem w szoku, że mi się udało przetrwać tamten czas. Z kredytem i bez pieniędzy, bez polityki cenowej – byłam beznadziejna z księgowości! Nie wiedziałam ile zarabiam i nie wiedziałam ile wydaję.
Opłacałam rachunki, a za pieniądze, które zostały kupowałam rzeczy do salonu – kosmetyki, farby, urządzenia. Robiłam to bez żadnej kontroli, bez żadnego odkładania pieniędzy. Pracowałam po 12 godzin, a pieniędzy i tak ciągle brakowało.
– Pracowałaś dużo, miałaś dużo klientek, a i tak miałaś wtedy kłopoty finansowe?
Tak, bo nie wiedziałam co robię źle, aż przyszedł pierwszy lockdown. Dzięki dotacji rządowej jakoś przetrwałam finansowo, poza tym miałam dużo czasu więc zaczęłam się rozglądać za szkoleniami z prowadzenia biznesu.
Trafiłam na kurs budowania cennika usług.
Pierwszy raz skrupulatnie policzyłam jaki mam obrót, jakie mam koszty i ile tak realnie zarabiam. I wiesz, co mi wyszło? Zarabiałam 4€ na godzinę!
Jesteś ZZP? Oblicz swoją stawkę godzinową w naszym kalkulatorze TU.
Lekcja 3. Nowy cennik to nowy początek.
– Przy takiej stawce równie dobrze mogłaś mieć jakąkolwiek pracę Polsce, a nie prowadzić firmę w Holandii!
Dokładnie! Wiedziałam, że muszę podnieść ceny. Jak wyliczyłam nowy koszt niektórych usług okazało się, że żeby wyjść, chociaż na zero, muszę podnieść ceny o 100, a czasami nawet 150%
Inaczej to nie miało sensu, zajeżdzałam się pracą, a i tak zdarzało mi się nie wyrobić na opłaty. Pomagała mi wtedy dziewczyna, której płaciłam, sama nic nie zarabiając. To była totalny absurd.
– Jak się mówi klientce, że ma zapłacić za strzyżenie dwa razy więcej?
Najpierw byłam załamana. Wiedziałam, że to będzie trudne więc próbowałam się przygotować mentalnie, dobrze się nastawić.
Jak już zebrałam się na odwagę, to powiem Ci szczerze, że spotkała mnie miła niespodzianka.
Okazało się, że klienci cenią moją pracę. Spodziewali się, że muszę podnieść ceny, więc dostałam od nich pełne zrozumienie. Odeszło może 10-20% klientów, a i tak byli to Ci, którzy najwięcej wymagali, a chcieli płacić najmniej. Rozstałam się z nimi bez żalu.
Myślisz o podwyżce cen w swojej firmie? Przeczytaj, jak to zrobić TU.
– Podwyżka cen ustabilizowała sytuację finansową firmy?
Nie… Tak bardzo zachłysnęłam się większym obrotem, że od razu zrobiłam duży remont i wszystkie środki znów zainwestowałam nie zabezpieczając się wcale.
Chciałam też udowodnić klientom, że pieniądze, które u mnie zostawiają uczciwie inwestuję w salon.
– Tak, jakbyś chciała przeprosić za podwyżkę?
Chyba tak… Po drodze przyszedł drugi lockdown, tym razem bez dotacji rządowej. Zostałam z czynszem za salon, stałymi kosztami, kredytem i bez żadnych oszczędności. Znowu czułam, że utknęłam w martwym punkcie.
Na szczęście chciałam się uczyć, już nie tylko nowych technik fryzjerskich.
Brałam udział w różnych wydarzeniach dla Polonii, spotykałam się z innymi przedsiębiorcami. Oprócz tego, że wymienialiśmy się doświadczeniami, zawsze mogłam się czymś zainspirować, podpatrzeć coś, co mogłam wprowadzić w swoim biznesie. Uważam, że takie spotkania są bardzo potrzebne!
W końcu zdecydowałam się na kurs dla edukatora fryzjerstwa. Prowadzę szkolenia i sama uczę się, jak skutecznie przekazywać swoją wiedzę. Warto mieć coś dodatkowego, na wszelki wypadek.
Lekcja 4. Myślenie “do przodu”.
– Czyżbyś nauczyła się od Holendrów pragmatyzmu?
Raczej życie mnie go nauczyło. Pracowała u mnie dziewczyna, która nagle zachorowała i niestety zmarła. Kiedy minął pierwszy szok zaczęłam dużo myśleć o sobie, o rodzinie i firmie.
Spotykają nas w życiu różne sytuacje, czasami zdrowie zawodzi, co wtedy? Podjęłam decyzję, żeby się szkolić na wypadek, gdybym kiedyś sama nie mogła pracować tyle, co teraz.
Chcesz spać spokojniej? Przeczytaj o ubezpieczeniach dla przedsiębiorców w Holandii TUTAJ.
– Widać, że przeszłaś długą drogę do miejsca, w którym jesteś. Wspomniałaś wcześniej, że księgowość, delikatnie mówiąc, nie była Twoją mocną stroną. Jak sobie radzisz z administracją?
O wielu rzeczach nie miałam pojęcia. Założyłam firmę spontanicznie, zupełnie nie znając przepisów i obowiązków ZZP. Nie wiedziałam z jakich ulg podatkowych mogę skorzystać. To, że wtedy nie miałam żadnych wpadek skarbowych to zasługa księgowej.
Jednak księgowa nie załatwi za Ciebie wszystkiego. Żeby dobrze prowadzić księgowość firmy, musisz jednak znać chociaż podstawy w przepisach. Księgowa nie ma czasu do Ciebie dzwonić z poradami, co dać w koszty, a co lepiej nie, żeby zapłacić mniej podatku.
Lekcja 5. Wydatki pod kontrolą.
– To jak to kontrolujesz teraz?
Dla mnie najważniejsze to wiedzieć ile wydaje i na co wydaję. I oczywiście, ile zarabiam. Od dawna używam eFaktura.nl do faktur i rejestracji kosztów. Przede wszystkim lubię widzieć te wszystkie statystyki – rachunki, dochody, zapłacone i niezapłacone faktury. Kiedy w programie mam na bieżąco do tego dostęp, to wiem co się dzieje z pieniędzmi, co mogę kupić, a kiedy bezpieczniej się wstrzymać kolejnymi inwestycjami.
Jak dbać o porządek w firmowych kosztach przeczytasz TU.
– A jakie masz doświadczenie z wystawianiem faktur?
Kiedy założyłam firmę, to korzystałam z jakiejś niderlandzkiej aplikacji do faktur, bo była darmowa. Ale ja tam nic nie rozumiałam! Dowiedziałam się przypadkiem, że można po polsku wystawić fakturę holenderską. Wiedziałam od razu, że to jest to, czego potrzebuję.
Wolę zapłacić za dobry program, który mi upraszcza życie, niż się męczyć, tracić czas i nerwy. I przy okazji mam lepszą kontrolę nad kosztami, a to teraz jest dla mnie bardzo ważne. Długo nie miałam pojęcia o dobrym zarządzaniu środkami w firmie i dlatego nie miałam płynności finansowej.
– Czy w kryzysowych sytuacjach miałaś momenty zwątpienia? Chciałaś zrezygnować z firmy?
Wiele razy, ale ja jestem przekorna, a może nawet uparta! Mówiłam sobie “Wiola, nie teraz. Teraz nie możesz się poddać.” i często wbrew logice działałam dalej. Chciałam udowodnić rodzinie i mężowi, że mi się uda.
– Przede wszystkim udowodniłaś sama sobie, że wiele potrafisz!
Tak, to prawda. Przetrwałam czas, kiedy prowadziłam firmę na ślepo, jak dziecko we mgle. Teraz wiem, jakich błędów unikać. Potrafię sobie uprościć pracę i administrację, wiem kiedy i w co inwestować. Mam plany i marzenia. A przede wszystkim uwielbiam swoją pracę! Przede mną nowe wyzwania, życz mi wytrwałości!