Polka prowadzi Gewerbę? Poznaj Justynę
Justyna Budz, Tymciowelove
- Od pół roku mieszka w Niemczech
- Wcześniej przez 11 lat mieszkała w Holandii
- Mieszka w Kevelaer
- Pochodzi z Lidzbarka Warmińskiego
- W eFaktura wystawiła ponad 800 faktur
Justyna wystawiła w eFakturze już ponad 800 faktur. Najpierw w języku niderlandzkim, a od niedawna również w niemieckim, bo swoją markę – TymcioweLove – prowadzi obecnie właśnie w Niemczech.
Kiedy w 2010 wraz z mężem opuszczała rodzinny Lidzbark Warmiński nie przewidywała, że będzie miała własną firmę, w dodatku zagranicą.
Jak wielu Polaków chciała na początku złapać dorywczą pracę w Holandii, żeby zasilić rodzinny budżet. Dzisiaj Justyna jest w zupełnie innym miejscu – mieszka w Niemczech, wychowuje dwójkę dzieci, a ze swojej pasji do tworzenia zrobiła dochodowy biznes. Znalazła sposób na połączenie roli matki z pracą zawodową i pasją do szycia.
– Justyna, jesteś polskim przedsiębiorcą, który odnalazł się w realiach prowadzenia firmy zagranicą – i to dwukrotnie. TymcioweLove założyłaś w Holandii – najpierw byłaś “ZZP”, a od niedawna masz gewerbę, czyli prowadzisz firmę w Niemczech.
Od zawsze miałaś ambicję, żeby działać na swoim?
– Zdecydowanie nie! Wcześniej pracowałam zwyczajnie, na kontraktach.
Jak urodziłam Tymka chciałam być z nim. Nie chciałam znowu być całymi dniami w pracy, bo przecież pojawiło się dziecko. Wtedy wiedziałam jedynie, że nie chcę wrócić do swojego “starego życia”, w którym to praca była najważniejsza.
– Opowiedz czym zajmowałaś się zanim macierzyństwo wywróciło Ci świat do góry nogami.
– Pracowałam w bardzo wielu miejscach, przez dwa pierwsze lata w Holandii, naprawdę bardzo ciężko. Zależało nam, żeby jak najszybciej stanąć na nogi więc potrzebowaliśmy pieniędzy.
Robiłam różne rzeczy, głównie w fabrykach – pakowałam słodycze, psią karmę, przez jakiś czas nawet pracowałam na zmywaku. Wiem co to ciężka fizyczna harówka.
– To jednak mit, że wystarczy wyjechać, żeby zmienić życie na lepsze. W sukces trzeba włożyć dużo pracy, gdziekolwiek nie jesteśmy.
– Dokładnie! W ostatniej firmie, zanim zaszłam w ciążę, byłam team leaderką, miałam za sobą różne kursy, doświadczenie w prowadzeniu projektów i organizowaniu pracy. Dzięki temu, łatwiej mi było rozpocząć własny biznes i uporządkować go od podstaw. Gorzej było ze znalezieniem w sobie odwagi, żeby pójść do ludzi z tym, co robię.
– Pójść do ludzi i dać się ocenić!
– No właśnie, to było najtrudniejsze.
– To jak powstała Twoja firma?
– Kiedy zaszłam w ciążę szykowałam wyprawkę dla syna, sama – bo ja zawsze lubiłam szyć dla siebie. Uszyłam wtedy trochę więcej rzeczy i pokazałam to znajomym, ludziom na Facebooku. Po pół roku miałam tyle zleceń, że założenie firmy było oczywiste. To było w 2019 roku. Tak się ułożyło życie, że szycie przestało być tylko moim hobby, zarabiam na tym.
– Czyli jesteś w gronie tych życiowych szczęściarzy, którzy zmienili hobby w pracę!
Skoro Twoja firma rozwijała się w Holandii, skąd decyzja o przeniesieniu się do Niemiec i założeniu gewerby (niem. działalność gospodarcza)?
– Chodziło o rodzinę. Urodziłam córkę, rodzina się powiększyła, zleceń przybywało, a miejsca nie – wszyscy potrzebowaliśmy większej przestrzeni do życia. W Holandii znalezienie dużego domu jest znacznie trudniejsze niż w Niemczech, poza tym znaczenie miały kwestie finansowe. Ceny nieruchomości w Niemczech są niższe, a ja potrzebowałam znacznie większego miejsca do szycia. Przeczytaj jakie są koszty życia w Niemczech, Holandii, Belgii i Polsce TU
Udało się znaleźć tu dom, który spełnia nasze oczekiwania. Mieszkamy w Niemczech od pół roku, w nowym domu w Kevelaer. To jest dokładnie na granicy z Holandią. Tak naprawdę przeprowadziłam się tylko o 50 km, do Holandii mam 6 minut, a trafiłam do całkowicie innego świata.
– Do tych różnic przejdziemy za chwilę, ale powiedz mi jeszcze, kiedy zaczęłaś przygotowania do założenia firmy w Niemczech? Co było Twoim pierwszym krokiem?
– Przeprowadziliśmy się dokładnie w sierpniu. Miesiąc wcześniej zaczęłam szukać księgowej, ale okazało się, że to jest problem. Ja zajmuję się sprzedażą – a to są inne rozliczenia niż firm budowlanych i księgowi byli niechętni. Odsyłali mnie, albo proponowali bardzo wysoką cenę za swoje usługi – byłam tym załamana.
Teraz mam swoją dobrą księgową, ale to już druga. Z pierwszą było mi nie po drodze, nie mogłyśmy się dogadać.
Dla mnie znaczenie miało, że sama ogarniam administrację swojej firmy – wystawiam faktury, w tym samym systemie prowadzę kilometrówkę. Zależało mi, żeby zachować tą niezależność.
Tym bardziej, że eFaktura jest po niemiecku – więc rechnung też mogę wystawić dla klienta z Niemiec. I na szczęście dla mojej nowej księgowej to jest ok.
– Wśród tych wielu zmian przynajmniej nie musiałaś zmieniać systemu do fakturowania!
– Właśnie! Ale spotkałam się z nieufnością ze strony księgowej, tej pierwszej – nie wiedziała co to za system i chciała wystawiać faktury za mnie. A ja nie mam na to czasu, żeby komuś przesyłać dane, czekać na wystawienie faktury, a czasem nawet na jej wysłanie do moich klientów. Przez lata robiłam to sama, to mi daje kontrolę nad firmą. W eFakturze mam całą bazę klientów w jednym miejscu i wystawiam faktury błyskawicznie, odznaczam zapłacone i mogę zająć innymi sprawami.
– Poza tym szkoda sobie odbierać tą przyjemność – przecież wystawienie faktury to jak małe święto Twojej firmy!
Jak załatwiłaś wszystkie formalności związane z zakładaniem gewerby?
– Dlatego właśnie musiałam mieć księgową – nie znam niemieckiego, a mam wrażenie, że nie wszystko można tu załatwić po angielsku. Nie miałam nikogo z polecenia więc szukałam w Internecie. Jak już znalazłam, wszystkie formalności załatwiła księgowa. Chcesz założyć gewerbę? Przeczytaj jak to zrobić TU
– Sprawnie poszło?
– No właśnie nie! I tego się nie spodziewałam! Czekałam na numer podatkowy trzy miesiące, wcześniej też było pod górę. Gdyby nie to, że miałam jeszcze firmę holenderską, nie mogłabym normalnie pracować. Ja mam sklep internetowy – żeby prowadzić sprzedaż muszę mieć firmę. A w Niemczech czeka się bardzo długo – księgowa mówi, że to tutaj normalne. Dbasz o dobre relacje z księgowym? Połącz się z nim w eFaktura!
– Warto to wiedzieć planując swój biznes – taka niespodzianka może mocno skomplikować plany…
Poza tym wydłużonym czasem startu są jakieś różnice?
– Nie, reszta rzeczy jest podobna – jeśli chodzi o rozliczenia, podatki. Teraz wszystko idzie gładko.
– I niech tak zostanie!
A powiedz mi, czy zmiana kraju wpłynęła na Twoją działalność? Masz tu klientów, czy budujesz markę od zera?
– Realizuję wciąż zamówienia z Holandii ale mam coraz więcej zamówień z Niemiec, z moich okolic, coraz częściej ktoś do domu przyjeżdża żeby odebrać zamówienie – i to jest super miłe. Wtedy czuję, że jestem u siebie, że jest ruch, coś się dzieje. Moi klienci to w większości Polacy, czy to z Holandii, czy Niemiec.
– To dobrze o nas świadczy, mam na myśli Polaków – wspieramy się bez względu na to, gdzie mieszkamy. Zdarzają się też jakieś zgrzyty?
– Wiadomo, że też różnie bywa – dla jednych mam za drogo, inni po prostu cieszą się, że coś fajnego robię.
Ogólnie ludzie wspierają i są super – mam pozytywne reakcje. Zdarzają się trudniejsi klienci, ale z nimi też sobie radzę. Gorzej jest jak dostaję porady, jak się zajmować dziećmi, czy mam prowadzić firmę, czy nie, jak prowadzić. Staram się tym nie przejmować, ale przyznaję, że zawsze jak znajdzie się ktoś “życzliwy”, kto mi mówi, że zamiast prowadzić firmę to powinnam się zająć dziećmi, to mi smutno. Przecież właśnie dlatego to robię, żeby z nimi być.
– No tak, zawsze znajdzie się ktoś komu nie dogodzisz… Pracujesz zawsze sama?
– Nie, kiedy mam więcej zamówień często zlecam jakieś konkretne elementy innym kobietom, które szyją dorywczo. One mogą pogodzić to ze swoimi obowiązkami rodzinnymi i dorobić.
– Pod tym względem szycie daje kobietom wiele możliwości.
– Możesz szyć, wtedy kiedy dzieci są w przedszkolu, czy śpią – da się to wszystko pogodzić.
Wymaga to też wielu poświęceń,bo prowadzenie firmy to praca na cały etat, tylko na szczęście sama sobie to układam – co i kiedy robię.
– Justyna, to co, co mówisz jest naprawdę budujące – że nie ma barier, że przy odpowiednim nastawieniu można prowadzić firmę wszędzie.
Co Cie daje prowadzenie swojej działalności?
– Przede wszystkim elastyczność – tu sama jestem dla siebie panią. Mogę odpuścić, mogę pracować więcej. Wiadomo, czasem pracy jest bardzo dużo, tak, że nie wiem w co włożyć ręce.
Ale też, jak czuję że już nie mam sił, mogę zaplanować urlop i odpocząć – nie wchodzę wtedy do pracowni, zupełnie się odcinam.
Prawda jest taka, że nie miałam pojęcia o tym ile pracy trzeba włożyć w prowadzenie firmy, ale i tak myślę, że dla mnie to najlepsza opcja. Poza tym ja naprawdę to lubię!